Organizacje pracodawców i przedsiębiorców, w tym m.in. Business Centre Club, apelowali wielokrotnie o program wsparcia w związku z niekontrolowanym wzrostem cen nośników energii. W odpowiedzi rząd ogłosił projekt ustawy ograniczającej wysokość cen energii w 2023 oraz wsparcia dla niektórych odbiorców.
Dla MŚP, mikrofirm i gospodarstw domowych zdecydowano się zamrozić ceny energii na poziomie 2021 r. do maksymalnej wysokości zużycia 2000 lub 2600 (rodziny z niepełnosprawnością) kWh na gospodarstwo domowe oraz 3000 kWh dla rolników. Przy przekroczeniu tego pułapu zużycia energii jej cena wzrośnie z poziomu dzisiejszego ok. 0,75 zł/kWh do maksymalnej kwoty 1,159 zł/kWh, czyli o 54%. Efektywna podwyżka cen energii dla gospodarstw domowych nie będzie większa niż 18% (przy założeniu zużycia energii na poziomie 3MW rocznie). Z kolei MSP i mikrofirmy, samorządy oraz instytucje użyteczności publicznej mają płacić efektywnie netto jeszcze mniej, czyli 1,085 zł/kWh, co w stosunku do obecnych cen rynkowych stanowi dostrzegalną ulgę.
Rząd chce wprowadzić też ciekawy mechanizm uzależnienia ceny od zużycia energii. Otóż nowa stawka za 2023 r. ma obowiązywać tylko do wysokości 90% przeciętnego zużycia od 1.12.202 do 30.12.2021, co powinno zmusić je do oszczędności, gdyż dodatkowo nie opublikowano taryfy po przekroczeniu limitu 90%.
Nowa regulacja nie dotyczy firm dużych, które nie funkcjonują w branżach energochłonnych. Nie dostaną one żadnych rekompensat, dlatego też należy spodziewać się z ich strony przerzucenia wyższych kosztów produkcji na cenę ich produktów finalnych, co nie pozostanie bez wpływu na procesy inflacyjne (żywność, leki, koleje, telekomunikacja itp).
Rząd nie przedstawił kosztów operacji dla budżetu, co stało się już pewną złą praktyką dla projektów ustaw rodzących skutki finansowych. Niepokoi pomysł mechanizmu ograniczającego nadmiarowe przychody wytwórców energii z OZE (wiatr, słońce, woda, biogaz – w tym rolniczy, i biomasa). Te pieniądze mają trafić bezpośrednio do budżetu, a nie na wsparcie inwestycji w OZE. Co zadziwia, wyłączeni z mechanizmu będą producenci prądu z najbardziej szkodliwego dla środowiska węgla brunatnego, kamiennego, gazu, odpadów, paliw ciekłych i biometanu. W zakresie OZE wyłączeni mają być tylko właściciele małych instalacji do 1MW oraz ci, którzy korzystają z systemów wsparcia (aukcje lub zielone certyfikaty).
Nadal też rząd, mimo wielu zapowiedzi, nie zmienił ustawy 10H, co pozostawia wiele wątpliwości co do formy i kształtu polskiej transformacji energetycznej.